"Straszny dwór" na swój rozłożony na raty ostateczny i definitywny triumf poczekał do Polski niepodległej - pisze Krzysztof Masłoń w tygodniku Do Rzeczy.
Co bardziej wykształceni bohaterowie polskich powieści i filmów bywają w operze, chętnie też słuchają muzyki operowej z płyt, a i sami podśpiewują czasem co bardziej znane arie z "Toski", "Traviaty" czy "Turandot". Podobnie w teleturniejach czy krzyżówkach zdarzy się pytanie o Verdiego, Pucciniego, rzadziej o Wagnera. Jednak o Moniuszkę? Wolne żarty. Niemal powszechnie obwołano go twórcą drugorzędnym i jeśli o czymś się pamięta, to może jedynie o "Arii z kurantem", a i tego nie jestem pewien. Tymczasem w polskiej muzyce . odgrywa on dokładnie tę samą rolę co Adam Mickiewicz w literaturze. Autor "Pana Tadeusza" też bywa deprecjonowany jako poeta nie dość intelektualny, za bardzo patriotyczny, a jeszcze do tego za grosz awangardowy. Ratuje go nieco "Skład zasad", ale tylko do pewnego stopnia. A wracając do muzyki, do tego do muzyki narodowej, to trudno nie przyznać racji prof. Jackowi Kowalskiemu, autorowi przepięknie wydanej w PIW-ie pracy "Straszny