"Woyzeck" Georga Büchnera w reż. Piotra Cieplaka w Teatrze Narodowym w Warszawie. Pisze Piotr Zaremba w Polska Times.
Inscenizacja "Woyzecka" Georga Büchnera w warszawskim Teatrze Narodowym to dla mnie jedno z najbardziej kontrowersyjnych, ale i mobilizujących do myślenia przedstawień ostatniego czasu. Przy czym kontrowersja powstaje w dużej mierze w mojej własnej głowie. Zacznę od tego, że to świetna teatralna robota potwierdzająca dużą wyobraźnię reżysera Piotra Cieplaka i profesjonalizm zespołu, który to przedstawienie przyrządził. A jednak mam długą listę zastrzeżeń. I równie długą zachwytów. Dramat niedokończony Trzeba wspomnieć o niezwykłości samego tekstu, który przy tej okazji sobie przypomniałem. To właściwie dopiero rusztowanie, szkielet, nie do końca wypełniony mięsem. Zaledwie 24-letni, bardzo radykalny romantyk, reprezentant ówczesnej niemieckiej lewicy rewolucyjnej, Büchner zdążył być autorem kilku ciekawych utworów (w tym wystawionej przed trzema laty przez Narodowy "Śmierci Dantona"), ale tej sztuki nie skończył. Przedwcześnie