Czyżby minęła w teatrze moda na polski antysemityzm? - zastanawia się w swoim felietonie pisanym dla e-teatru Paweł Sztarbowski
Przechodziłem kiedyś przez Plac Zamkowy. Powolnym kroczkiem truchtała staruszka ciągnąc za sobą wózeczek na zakupy. I mimowolnie się uśmiechnąłem, żeby jakoś tak pokazać, że ja jestem ta grzeczna młodzież, co to się uśmiecha i co dobrym spojrzeniem innych wita. I wtedy się zaczęło! Staruszka patrząc na mnie rzuciła krótkie: "I co się gapisz, Żydzie pierd...ny!" No to zacząłem się rozglądać, do kogo ta staruszeńka z takim bluzgiem wyjeżdża? Wobec kogo tak w jednej sekundzie całą swoją sympatyczność staruszkowatą i poczciwą traci? Rozglądam się i rozglądam i żeby nie było wątpliwości, z ust poczciwinki słyszę: "I co, Żydzie jeden zarośnięty, myślisz, że to nie do ciebie?" No to myślę sobie: chyba jednak do mnie. "Tfu, ty Żydku! Nawet na mnie nie patrz, bo jeszcze urok rzucisz!" Czym prędzej z tego Placu Zamkowego uciekłem, bo jeszcze zjawiłby się cały tabun przyprószonych siwizną pań i stworzyłyby chór na kształt greck