Po IX Międzynarodowym Festiwalu Teatrów Plenerowych i Ulicznych Feta swoje wrażenia w porządku alfabetycznym spisał Tadeusz Skutnik z Dziennika Bałtyckiego.
A jak Teatr A. Początek i koniec. Pokazał dwa widowiska wg Pisma Świętego: "Genesis", tudzież "Apokalipsę" wg św Jana. Pierwsze w plenerze, drugie w... kościele św. Jana. Trochę to naiwne, taka Biblia dla ubogich, ale bardzo poetyckie. B jak Leo Bassi. Jego pradziadek, dziadek i ojciec grali w Danzig, ich śladem przywędrował i on do Gdańska. Jego show było najbardziej jadowite ze wszystkich; dał popalić mediom, coca-coli, politykom, publiczności. Manipulował nią, jak chciał. Tyle że potem się przyznał do manipulacji, a politycy nigdy się nie przyznają do niczego. Więc baczcie - jak was robią w konia! D jak dowcip zasłyszany na Fecie (od Felka). Sąsiad do sąsiada: kochał się pan kiedy w trójkącie? Nie. To duj pan do domu, może jeszcze zdążysz! E jak Elwira Twardowska. Dyrektor festiwalu, a w istocie serce, mózg, kręgosłup, płuca i nerwy Fety. I uśmiech; uśmiech i pogoda. G jak grzechy. Siedem grzechów głównych odtańczył Polski T