- Wielu nie docenia ostrości Aleksandra Fredry; w "Damach i huzarach" tkwi współczesny element lęku i strachu - powiedział PAP reżyser i dyrektor Teatru Wybrzeże w Gdańsku Adam Orzechowski. Premiera "Dam i huzarów albo Play Fredro" w jego reżyserii odbyła się w sobotę.
PAP: Rozmawiamy tuż po premierze przedstawienia "Damy i huzary albo Play Fredro" w pańskiej reżyserii. Co w twórczości Aleksandra Fredry - autora nieco lekceważonego - pana zainspirowało? Adam Orzechowski (na zdjęciu): Dziś Fredro nie jest oczywiście zapomniany, gdyż po prostu nie mamy szansy o nim zapomnieć. Ciągle jednak jest traktowany lekturowo; jego sztuki to obowiązkowe lektury, które trzeba zaliczyć. Zazwyczaj nie doszukujemy się tam głębszych sensów; "przerabiamy", odfajkowujemy i nieco lekceważymy tego autora. A jest on naprawdę wybitnym pisarzem, intrygującym w swoich obserwacjach. My podeszliśmy do niego trochę inaczej, tzn. nie naruszamy treści "Dam i huzarów", bo one są grane w całości, ale dodajemy jego wiersze np. "Ojczyzna nasza" czy "Jeszcze Polska nie zginęła", fragmenty innych komedii: "Co tu kłopotu", "Zemsty", "Męża i żony", "Ślubów panieńskich", a także wersy ze "Sztuki obłapiania" i "Piczomiry, królowej Branlomanii". Z