- Stale jest coś do zrobienia. Wierzę w teatr niekoniunkturalny - mówi Adam Orzechowski, tegoroczny laureat Nagrody Specjalnej "Teatru", w rozmowie z Jarosławem Zalesińskim w Teatrze.
JAROSŁAW ZALESIŃSKI Dla redakcji "Teatru" rozmawialiśmy już raz, w 2006 roku. Dzisiaj okazją jest Nagroda Specjalna za specjalny sezon, przyznana Panu przez zespół miesięcznika, a wtedy - powodem była burza, jaka rozpętała się po objęciu przez Pana funkcji dyrektora Teatru Wybrzeże. Możemy najpierw wrócić do tamtych spraw? ADAM ORZECHOWSKI Możemy, choć nie jestem nadmiernie sentymentalny, nie kultywuję wspomnień, nie karmię się też resentymentem. Ale jeśli mamy się pochylać nad tym, co się w moim dyrektorskim życiu wydarzało... ZALESIŃSKI Począwszy od 2006 roku. ORZECHOWSKI To nie był żaden początek! W 2006 roku byłem już wcale dojrzałym człowiekiem, stabilnym, jak mi się zdaje, i to pod wieloma względami. Powrót do rodzinnego Gdańska był oczywiście jakimś wyzwaniem, ale największym zaskoczeniem było przede wszystkim to, że opór materii okazał się tak duży. ZALESIŃSKI Opór materii? ORZECHOWSKI Aż tak wi