„Madagaskar - musicalowa przygoda” George'a Noriegi i Joela Someillana w reż. Jerzego Jana Połońskiego w Teatrze Kameralnym im. Wandy Rucińskiej w Bydgoszczy. Pisze Anita Nowak.
Bydgoskie przedstawienie „Madagaskar - musicalowa przygoda”, oparte na słynnym animowanym filmie, wyprodukowanym w 2005 roku przez wytwórnię DreamWorks, opartym na libretcie Kevina Del Aguila oraz muzyce George’a Noriegi i Joela Someillana, pomimo szybkiego tempa, w jakim się toczy, jest bardzo czytelne nawet dla kilkulatków. Dzieci zrozumiały, że w życiu nie najważniejsze jest miejsce, w którym się przebywa, ale to z kim się tam jest. Bo najważniejsi są przyjaciele. Maluchy od razu też polubiły spektakl dzięki subtelnej interakcji aktorów z widownią.
Poza fabułą i warstwą dźwiękową przedstawienie znacząco odbiega tak od swego amerykańskiego pierwowzoru, jak i od wielu krążących po Internecie fragmentów wcześniejszych wersji teatralnych „Madagaskaru” . Jego oryginalność polega m. in. na wizualnej symbolice. Postaci sceniczne tylko elementami kostiumów, a szczególnie nakryciami głowy nawiązują do figur, jakie przychodzi im odgrywać. Bardziej przypominają ludzi. A trzeba przyznać, że Kalina Konieczny poubierała aktorów nie tylko oryginalnie, ale i ozdobnie. Wizualnie najciekawiej prezentują się kostiumy Hipopotamicy Glorii i Lemurów. Ale wśród postaci scenicznych są też znakomicie animowane przez aktorów lalki; pingwinów i lemura.
W dużej mierze parabolą jest scenografia Mariusza Napierały. Okalające gęsto scenę liście filodendrona, rośliny dla której rodzimym gruntem są Ameryki Południowa i Łacińska, a nie Nowy York czy Madagaskar, podobnie jak egzotyczne w zwierzęta, zostały przez człowieka sztucznie przeniesione nie tylko do palmiarni, ale i do domowych doniczek na całej kuli ziemskiej. Oby tylko dzieci właściwie odczytały tę myśl scenografa.
Idealna kompozycja reżyserska Jerzego Jana Połońskiego oraz przepiękne układy ruchowe i taneczne Pauliny Andrzejewskiej-Damięckiej, powodują, że spektakl jest niezwykle dynamiczny. Do ciekawszych choreograficznie scen należą z pewnością taniec lwa z zebrą czy taniec lemurów.
Na trzeciej generalnej, kiedy oglądałam tę inscenizację, w roli lwa Alexa wystąpił Łukasz Lenart, hipopotamicę Glorię zagrała Judyta Wenda, w roli zebry o imieniu Marty zobaczyliśmy wspaniałego ruchowo i wokalnie Michała Rybaka, a hipochondrycznej żyrafy Melmana doskonałego Pawła Klowana.
Wokalne wyróżniali się też w partiach solowych wspomniani już Judyta Wenda i Łukasz Lenart. Aktorsko zwracała uwagę Katarzyna Kłaczek w roli Zeldy, pracownicy ZOO. Rewelacyjnie w epizodyczną postać Staruszki wcieliła się Sara Lech. Jej gesty, mimika i sposób w jaki ogrywała kostium oraz rekwizyt strzykawki, sprawiły, że te krótkie momenty, w których pojawiała się na scenie na długo pozostaną w pamięci widzów.
Podobnie jak słynny przebój tego musicalu „Wyginam śmiało ciało”, który dzieci nuciły wychodząc już teatru.