„Czarne Anioły” pod kierownictwem muzycznym Hadriana Filipa Tabęckiego w Teatrze Polonia w Warszawie. Pisze Tomasz Miłkowski w „Przeglądzie”.
Ledwie kilka taktów wystarczało, aby publiczność odpowiadała oklaskami. Słuchała jak zaczarowana ekspresją i oryginalnością tego ujęcia piosenek Ewy Demarczyk.
O niebywałym sukcesie spektaklu zadecydowała wyrafinowana forma wykonania. Widownia odwdzięczyła się długotrwałą owacją na stojąco. Teatr Polonia w zapowiedzi tego wieczoru piosenek legendarnej artystki, zatytułowanego „Czarne anioły", określił go mianem koncertu. Tak zresztą się zaczyna - od tej potężnej pieśni do tekstu Wiesława Dymnego, z muzyką Zygmunta Koniecznego. Szalona swoboda operowania głosem, który wydawał się instrumentem bez granic, służącym do wydobywania półcieni i drgnień emocji, budziła prawdziwy zachwyt - Natalia Sikora bowiem, choć nie to było przecież celem jej spektaklu - dawała pokaz maestrii warsztatowej najwyższego lotu, choćby wtedy, kiedy sięgała po tak ryzykowny na scenie efekt jak szept albo gdy robiła dramaturgiczny i muzyczny użytek z pauzy. Wspaniałą pauzę, zasługującą na szczególne podkreślenie, wykorzystała w znanym szlagierze „Rebeka" do tekstu Andrzeja Własta, czyniąc z melodramatycznego kawałka poruszające arcydzieło.
Oto powiew świeżości w odkrywaniu nieprzemijającego piękna śpiewanych przez Demarczyk utworów, w których w wykonaniu Sikory spotykają się współczesna wrażliwość, gorąca emocjonalność i melancholia.