O XXII Międzynarodowym Festiwalu Teatrów Ulicznych w Krakowie pisze Paweł Głowacki w Dzienniku Polskim.
Trzeba było wybierać. Najpierw Rynek Główny? Później plac przed Galerią Krakowską? Na końcu Mały Rynek? Może odwrotnie? A do tego jeszcze plac Wolnica, Teatr Bagatela i podwórko przy Karmelickiej 27. Od czego zacząć? I kiedy? W czwartek? Piątek? Sobotę? Niedzielę? Trzeba było wybierać i na gust przeznaczenia liczyć, bo od tego, w którą stronę i kiedy pójdziesz zależało, jaka opowieść teatralna będzie ci dana do smakowania. Linoskoczkowie? Proszę bardzo. Wirtuozi szczudeł? Jeśli pan, pani sobie życzy - czemu nie. Twórcy opowieści poważnych, całych w dymach i światłach nie z tego świata? Zapraszają. Ci od fikołków? Też. Zapraszają gimnastycy i pogięci. Kłaniają się przymilnie władcy pacynek. Wita cię demiurg żonglowania flaszkami, baba-guma, śpiewak przygłuchy i rysownik nie za wyraźnie widzący. Ten, który w fachu ulicznego kuglarstwa mistrzem jest, a zwłaszcza ów, co jeszcze nic nie umie. Od lat wakacyjną porą oni wszyscy w