EN

10.12.1998 Wersja do druku

A kuku

Kłopot z Kazimierzem Dejmkiem polega na tym, że stale robi on nieoczekiwane kawały. Swój najsłyn­niejszy kawał wykonał w roku 1968, wystawiając w Te­atrze Narodowym "Dziady", których zdjęcie z afisza stało się zaczynem demonstracji studenckich, a potem tego wszystkiego, co nazywamy Marcem 1968. Oczy­wiście za ów Marzec, przedstawiony jako wystąpienie przeciwko komunie, splendory zebrali wszyscy oprócz Dejmka, ale sam jest on sobie winien. Kto mu bowiem kazał - zamiast ubrać się w sza­ty opozycyjnego męczennika -już w parę lat później określić publicznie (i to z trybuny sejmo­wej) bojkot aktorski, ogłoszony w czasie stanu wojennego, ja­ko błazeństwo, szkodzące bar­dziej widzom telewizyjnym, pozbawionym w tym czasie przyzwoitego teatru i samym aktorom, pozbawionym pu­bliczności, niż ówczesnej wła­dzy? Był to jednak jedyny chyba okres w historii, gdy aktor mógł zdobyć uznanie nie za to, że gra, ale za to, że nie gra, po co więc by­ło Dej

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

A kuku

Źródło:

Materiał nadesłany

Nie nr 50

Autor:

PIGWA

Data:

10.12.1998