- Są takie momenty, gdy nie potrafisz nawet wyrazić, jak bardzo zaimponowało ci to, co zobaczyłeś. Przez więcej niż pół przedstawienia nie rozumiałam nawet, co mówiono na scenie, ale to nie miało znaczenia - opowiadała o pokazywanym w Nowym Jorku spektaklu Grzegorza Jarzyny "2007: Macbeth", dyrektor artystyczna St. Ann's Still Susan Feldman.
Zdanie tej amerykańskiej kuratorki to być albo nie być dla przebijającego się w Nowym Jorku artysty. Dzięki niej, a także dzięki prężnie lobbującemu na miejscu Instytutowi Polskiemu, "Makbet" Jarzyny został zaproszony do stolicy świata sztuki. i rzucił ją na kolana. Na tydzień przed premierą "The New York Times" grzmiał o spektaklu na stronach otwierających kulturę. Zachęceni tekstem nowojorczycy i tak nie mogli już wtedy kupić biletów na premierę, bo od tygodni były wyprzedane. Na kolejne z 11 zaplanowanych spektakli pozostało już niewiele 1 najdroższych biletów (powyżej stu dolarów). Chętnych do obejrzenia dla odmiany triumfu, a nie porażki Polaków zapraszamy pod Most Brookliński. Tam Jarzyna zlecił wybudowanie gigantycznej sceny, która umożliwiła mu realizację zaplanowanych eksplozji, pojedynków i całą masę innych efektów specjalnych.