EN

17.06.2008 Wersja do druku

Nasz "Macbeth" w Nowym Jorku

Szekspirowski spektakl TR Warszawa Grzegorza Jarzyny będzie grany do 29 czerwca w cieniu Brooklyn Bridge. Reżyser uważa, że po Nowym Jorku idealnym miejscem dla "Macbetha" byłaby Moskwa. - Używamy w spektaklu cytatu z Putina, który po spacyfikowaniu Czeczenii powiedział w wystąpieniu do Rosjan: "Jeszcze dużo roboty przed nami" - przypomina Jarzyna. - To niesamowite, że przy dzisiejszej komunikacji społecznej, demokracji jeden człowiek może pociągnąć za sobą setki tysięcy żołnierzy i wciągnąć w wojnę miliony cywili - pisze Jacek Cieślak w Rzeczpospolitej.

Trudno sobie wyobrazić lepszą oprawę wizualną dla przedstawienia, które powstało jako odpowiedź na atak al Kaidy i wojnę w Iraku: z widowni widać Manhattan, gdzie kiedyś stały wieże World Trade Center. - Dotarliśmy do matecznika - mówi reżyser. - Aktorzy i ja czujemy tu dodatkowe emocje. Czarownica Hekate, która przepowiada koniec Macbethowi, jest muzułmanką, jej twarz zakrywa czador. Pierwsza scena to wezwanie do muzułmańskiej modlitwy. W Nowym Jorku robi upiorne wrażenie. Nagle powietrze przeszywa eksplozja. Miejsce gry otaczają wozy strażackie i patrole policji. - Zgłosiliśmy używanie efektów pirotechnicznych, jednak służby bezpieczeństwa są wyczulone na punkcie zagrożenia terrorystycznego - mówi Grzegorz Jarzyna. - Nie możemy wychodzić poza mury fabryki z atrapami broni i w wojskowych mundurach. Gdy graliśmy "Zaryzykuj wszystko", scenę walki ulicznej widziało małżeństwo z wózkiem. On szybko doskoczył do naszego aktora, pokazał legit

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Nasz "Macbeth" w Nowym Jorku

Źródło:

Materiał nadesłany

Rzeczpospolita nr 140

Autor:

Jacek Cieślak

Data:

17.06.2008

Realizacje repertuarowe