O I Maat Festvialu w Lublinie pisze Sylwia Hejno w Polsce Kurierze Lubelskim.
W tym antytańcu muzyka ma nie przeszkadzać, a choreografia nie krępować. Wykonawców na zakończonym w niedzielę Maat Festival łączyło wiele elementów. Między innymi to, że nie starali się wypaść efektownie ani niczego przekazać. - W butoh nie ma konkretnego przesłania. To transkrypcja wewnętrznych treści na ruch. Jest jak wiersz albo sen - powiedział Kan Katsura, mistrz butoh. I wprawił w zakłopotanie publiczność, która doszukiwała się w jego spektaklu rozmaitych treści. W "Time machine" Kan Katsura zrezygnował z rekwizytów. Centralnym punktem sceny była utworzona ze świateł tarcza zegara, po której poruszał się naśladując rytm wskazówek. Ciało pokryte białym talkiem wynurzało się z ciemności, przybierając rozmaite kształty. Za całą grę służyła oszczędna choreografia i jeszcze bardziej oszczędne gesty - wskazanie palcem nieba, czy niemy grymas ust naśladujących krzyk. Drugim aktorem było światło. Pomagało ukrywać w mr