"Marzenie Nataszy" w reż. Nikołaja Kolady w Teatrze im. Jaracza w Łodzi. Pisze Renata Sas w Expressie Ilustrowanym.
Nikołaj Kolada, artysta teatru o światowej pozycji, zjawił się w Teatrze Jaracza, by realizować swoją sztukę "Baba Chanel". Próby kończyły się po południu. Myślał: co ja będę robił później. Poznawszy Agnieszkę Skrzypczak, pod wrażeniem jej talentu, zdecydował przygotować "Marzenie Nataszy". Połączył ogień z wodą, dwa monodramy Jarosławy Pulinowicz (tytułowy i "To ja wygrałam"), stawiając na jedną wykonawczynię. Powstał emocjonujący ekspresyjny spektakl, niepozwalający oderwać oczu od aktorki (kończy PWSFTviT), błyskawicznie wciągającej widza w świat dwóch krańcowo odmiennych 16-latek. Pierwsza Natasza, w tandetnym dresie, jest z bidula. Szorstka, zadziorna, wiecznie w ofensywie, z sercem gorącym i marzeniem o welonie. Przywykła do walki o wszystko - o spinkę do włosów i pozycję w stadzie, nawet jeśli "wypada" ją potwierdzić, skacząc z drugiego piętra. Swoje zasady wykorzysta też w walce o miłość. Druga Natasza to gwiazdeczka