- Zawsze kiedy coś realizuję staram się szukać w literaturze przede wszystkim swoich problemów. "Samobójca" jest o mojej frustracji, o moim teatralnym środowisku, o moim pragnieniu bycia niezależnym artystycznie, a z drugiej strony posiadania teatru instytucjonalnego - z Piotrem Siekluckim, dyrektorem generalnym Teatru Nowego w Krakowie, rozmawia Wiesław Kowalski w portalu Teatr dla Was.
We wrześniu pojawią się dwa nowe spektakle w Twojej reżyserii - najpierw "Samobójca" Erdmana w Teatrze Nowym w Krakowie, następnie "Las Villas" Kaczorowskiego w Słupsku. Wymaga to pewnie od Ciebie sporo logistycznych zabiegów, bo gdzie Kraków, a gdzie Słupsk. Do tego literackie wybory też dość od siebie odległe. Skąd czerpiesz siły, by niemal równocześnie pracować nad tymi przedstawieniami? - Nie ma tragedii. Odległość między Słupskiem i Krakowem to tylko 8 godzin Pendolino. Znajduję jeszcze czas na wypoczynek w pobliskim kurorcie morskim, Ustka /śmiech/. Czy wybory literackie są aż tak odległe od siebie tego bym nie powiedział. Oba spektakle są o destrukcji człowieka, o załamaniu wiary w najcenniejsze wartości, jakimi są rodzina czy miłość. Oba teksty są o potrzebie władzy i potrzebie bycia na świeczniku, o pragnieniu wielkiej kariery. Oba teksty są o samobójstwie; w jednym świadomym, w drugim nie. Oba teksty są o umieraniu, rozpaczy i nę