Słomiany Judosz w Wielką Sobotę przeszedł w eskorcie halabardników ulicami Skoczowa na Śląsku Cieszyńskim. Za nimi szli mieszkańcy, w tym dzieci z kołatkami, których dźwięk przepędza zło. Obrzęd zwieńczyło spalenie słomianej kukły, co zapewni miastu pomyślność.
Skoczów jest jedyną miejscowością na Śląsku Cieszyńskim, gdzie wciąż kultywowana jest tradycja, sięgająca korzeniami średniowiecza. Ten barwny zwyczaj przyciąga wielu turystów. Judosz to słomiana, 3-metrowa kukła, ozdobiona kolorowymi wstążkami i naszyjnikiem z 30 srebrnikami. Kostium zakłada młody strażak. Niczego w nim nie widzi. Dlatego prowadzą go halabardnicy. Judosz z halabardnikami wyszedł z miejskiej remizy strażackiej i okrążył rynek. Pokłonił się ratuszowi. Skoczowskie dzieci, które szły za nim hałasowały kołatkami i skandowały: "kle, kle, kle". Anna Szalbót rokrocznie uczestniczy w pochodzie z mężem i synami, by "wygnać zło z miasta". "To ładna, unikatowa w skali kraju, tradycja i dobrze, że jest podtrzymywana" - powiedziała. Skoczowianin Adam Bąk nie wyobraża sobie świąt bez "wodzenia Judosza". "Czujemy, że co roku udaje się przepędzić zło paląc kukłę" - dodał. Orszak po raz pierwszy przeszedł ulicami Sko