Maria Guleghina [na zdjęciu], słynna sopranistka, która zaśpiewa w sobotę w Filharmonii Łódzkiej, spotkała się z dziennikarzami. Maria Guleghina oraz Carlo Montano byli już po próbach z łódzką orkiestrą przed sobotnim koncertem z cyklu "Gwiazdy Metropolitan Opera w Filharmonii Łódzkiej".
Guleghina wspominała debiut w mediolańskiej La Scali u boku Pavarottiego. - To było dla mnie bardzo trudne doświadczenie. Byłam świeżo po konserwatorium, a już musiałam wystąpić jako primadonna w samej La Scali. Dzięki ciężkiej pracy w 1991 r., po trzech sezonach w La Scali, Guleghina zaśpiewała w Metropolitan Opera w premierze "Andrei Chenier" Giordana (znów z Pavarottim). - Po trzech miesiącach w Met okazało się, że śpiewaczka, która miała śpiewać partię Toski, zachorowała. Poproszono mnie o zastępstwo. A potem śpiewałam już tylko Toskę, 50 czy 60 razy - mówiła Guleghina o roli w dziele Pucciniego, która wywindowała ją na operowe szczyty. - Jestem bardzo dumna, że Met zaprasza mnie od tamtego czasu rokrocznie. To najważniejsza opera na świecie. Czujesz to każdego razu, kiedy stajesz na scenie, kiedy spektakl jest transmitowany w internecie lub dzięki projektowi "Live in HD". Ukraińska sopranistka zdradziła, że zaśpiewa w Łodzi w