Sprawa obcięcia dotacji dla Teatru Nowego zatacza coraz szersze kręgi. Ujawnia trupy ukryte w szafie. Ostatnie działania urzędników od kultury pozwalają wreszcie dopełnić hasło promujące nasze miasto, dolepione do nowego, udatnego logo: "Łódź kreuje... pozory".
W całym kraju zmniejszane są dotacje dla teatrów - o tym nie muszą nam przypominać urzędnicy, bo wiemy to z gazet. Powołują się oni przy tym na kryzys, który wieszczą kasandrycznym tonem i bezradnie rozkładają ręce. Oczywisty argument "Moi mili, zacznijcie oszczędności od siebie" nie wchodzi w grę. Ciężko pracujący urzędnik musi przecież dostawać adekwatną kasę. W kraju zmniejszane są też dotacje dla festiwali. Krakowskie Biuro Festiwalowe ma budżet mniejszy o kolejne 7 milionów złotych i pod znakiem zapytania stoi organizacja znaczących festiwali. Z tego przykładu już łódzcy urzędnicy nie czerpią tak ochoczo. Szkoda, bo festiwale to z reguły inicjatywy prywatne (ups, mówi się "oddolne"), ale dotowane z pieniędzy tych samych podatników, którzy wolą mieć dobry teatr, muzeum, galerię niż festiwal garnków. Nota bene 500 tys. zł odebrane "Nowemu" trafi do puli przekazanej organizatorom... festiwali, bo w 2012 r. trafiły one pod opiekę Wyd