„Dwoje” Rona Elishy w reż. Artura Hofmana w Teatrze im. Jaracza w Łodzi. Pisze Katarzyna Harłacz w Teatrze dla Wszystkich.
Teatr Jaracza w Łodzi zaprasza na ciekawe przedstawienie, które porusza problematykę dotyczącą dobra i zła. Dramat „Dwoje” autorstwa Rona Elishy, australijskiego dramaturga i pisarza urodzonego w Izraelu, odnosi się do wydarzeń II wojny światowej. Sztuka, napisana w 1985 roku, cieszy się międzynarodowym uznaniem (była już wystawiana także w Polsce) i zdobyła nagrodę Australijskiej Gildii Pisarzy.
Fabuła dramatu początkowo może wydawać się nieco naiwna – Anna, Niemka, przychodzi po wojnie do żydowskiego rabina z zamiarem nauki języka hebrajskiego. Z czasem poznajemy tajemnice bohaterów, a rozwikłane zagadki ukazują, jak wielowymiarowy jest temat sztuki.
Po zakończeniu wojny były rabin Chalm Lewi żyje z lekcji gry na fortepianie. Mieszka w piwnicy – ukrywa się przed całym światem. Przetrwał Holokaust, a doświadczenia wojenne sprawiły, że stał się zgorzkniały i stracił wiarę w ludzi i Boga. Losy Anny były zupełnie inne – miała trudne dzieciństwo zniszczone przez brutalnego ojca, który bił i poniewierał matkę. Stała się równie brutalna, żyła nienawiścią do Żydów i w czasie wojny przyczyniała się do ich śmierci. Potem nastało otrzeźwienie – Anna, świadoma grzechów swojej przeszłości, odważnie stawia im czoła. Zdecydowanie dąży do celu, a wewnętrzna chęć rozwikłania zagadek jej mrocznej przeszłości daje jej moc, odwagę i rozwija ją wewnętrznie.
Spotkanie w piwnicy berlińskiego mieszkania – nauka hebrajskiego, przeplatająca się z analizą zagadnień filozoficznych i duchowych, oraz dzielenie się swoimi wojennymi przeżyciami, odmienia ich oboje. Stopniowo otwierają się na siebie, próbują odnaleźć utracone podczas wojny części siebie i odzyskać swoje człowieczeństwo. Sztuka opowiada o przeżyciach z czasów II wojny światowej, ale w tle pojawiają się ogólne pytania o granice zła: do jakiego okrucieństwa może się posunąć drugi człowiek i co go wtedy motywuje.
Ewa Audykowska-Wiśniewska w roli Anny świetnie odnalazła się jako świadoma, odważna i inteligentna kobieta, stopniowo odkrywająca swoje karty. Była stanowcza i wyrazista. Gra Roberta Latuska (rabina Chalm Lewiego) wydawała się bardziej wielowymiarowa. Aktor potrafił być zarówno poważny, jak i wrażliwy, bardzo zgrabnie też wplatał fragmenty komiczne do swej postaci. W jego grze przeszkadzała jednak zbytnia egzaltacja i czasami nienaturalne porywy. Ta egzaltacja wyrażała się głównie w sztuczności walki, którą na początku toczyli ze sobą bohaterowie. Dochodziło do wywyższania się i przemocy, jaką rabin stosował wobec Anny, co miało sens w danej sytuacji, jednak gwałtowność tej przemocy w sztuce Teatru Jaracza nie była przekonująca. Mimo tych mankamentów charaktery postaci zostały dobrze zarysowane i wyrażone, a treść – wyraźnie i celnie wyartykułowana.
Sztuka Rona Elishy to świetny, dobrze rozrysowany dramat, skupiający się na problematyce żydowskiej, na tragicznych przejściach II wojny światowej i przyczynach nienawiści niektórych nacji wobec Żydów – nienawiści tak ogromnej, że wyrażającej się chęcią wytępienia całego narodu. Dramat australijskiego pisarza bez ogródek opowiada także o źródłach problemu we współczesnej, powojennej Palestynie (obecnie podzielonej na część żydowską i arabską) oraz o ciągłych walkach na tym obszarze.
W sztuce ciekawie została zarysowana mistyczna aura, pewna tajemniczości i zagadkowość. Wydaje się, jakby autor dramatu prowadził grę z odbiorcą, a Teatrowi Jaracza udało się to wyrazić i nie zatracić tej aury. Alfabet hebrajski, nawiązujący do Tory (najważniejszego tekstu judaizmu), wyraża duchowy światopogląd na naturę wszechświata. Dramat Elishy to pewnego rodzaju zabieg odczytania tych tajemnych znaczeń i zachęta dla innych do poczynienia wszelkich prób odczytania tajemnic tego świata.
Końcowy wniosek, że „innych” w ogóle nie ma, jest właśnie takim głębokim odkryciem. To ponadczasowe przesłanie mówiące o tym, że dzielenie ludzi na tych właściwych i pozostałych, lepszych i gorszych, zawsze będzie prowadziło do konfliktów i rozróżnień. Zastana energia, która nie ewoluuje, będzie wciąż powtarzała te same znane wzorce – walkę o swoje racje. Taka wojna może trwać w nieskończoność.