„Niewolnica Isaura” w reż. Martyny Majewskiej z Teatru Dramatycznego w Wałbrzychu na 43. Warszawskich Spotkaniach Teatralnych. Pisze Tomasz Miłkowski na stronie AICT.
Pełen wigoru, dowcipu, ale i poważniejszych odniesień spektakl nawiązujący do legendarnej „Niewolnicy Isaury”, serialu, który przykuł do telewizorów miliony Polaków. Twórczynie nie badają jednak podłoża tego zjawiska, a próba interpretacji za pomocą klucza opresji schyłku PRL najwyraźniej nie wychodzi. Raczej drążą przyczyny, dla których przemoc (relacja pan-niewolnica) o podłożu seksualnym tak pociąga i jak wciąż przejawia się w naszym współczesnym życiu, także w teatrze (choć nie wchodzą tutaj w tematykę #metoo), nie rezygnując przy tym z zabawy w teatr.
Spektakl brawurowo grany, z wyrazistymi popisami aktorskimi celowo realizowanymi grubą kreską ze świadomością, że to popisy, przynosi chwilę relaksu. Ale i niepokojących skojarzeń. Inteligentna robota, może nadmiernie przeciągnięta w czasie, dająca widzowi rzadkie połączenie rozrywki i refleksji.