EN

17.05.2023, 10:33 Wersja do druku

Ostatnia premiera w Dramatycznym w tym sezonie

„Skąpiec” Moliera w reż. Tomasza Mana w Teatrze Dramatycznym im. Aleksandra Węgierki w Białymstoku. Pisze Urszula Śleszyńska w „Kurierze Porannym”.

fot. Bartek Warzecha

Było zabawnie, zaskakująco, ale momentami przydałyby się reżyserskie nożyczki. Tak można w kilku słowach podsumować premierę spektaklu „Skąpiec” którą Teatr Dramatyczny w Białymstoku kończy sezon artystyczny. Czym zaskoczyli twórcy i dlaczego warto zobaczyć spektakl?

Elementów, które ten spektakl stawiają w kategorii całkiem udanych jest sporo. Jeśli nie szukamy głębszych sensów, chcemy się pośmiać i porozmyślać o kondycji - również współczesnego - świata, ten spektakl nam sie spodoba. Mowa o „Skąpcu” Molière’a w reżyserii Tomasza Mana, który znalazł się w repertuarze Teatru Dramatycznego i który w minioną sobotę, 13 maja, miał premierę.

Świetne role, w które widz ma szansę uwierzyć
Na początek to, co w spektaklu najmocniejsze, czyli aktorzy. Szczególnie dobrze wypadają Marek Cichucki jako Harpagon i Michał Przestrzelski w roli Kleanta. Pierwszy świetnie zbudował postać używając charakterystycznych tików czy gestów. Dłoń ciągle przeliczająca wyimaginowane pieniądze przyciągała uwagę i hipnotyzowała niczym dłoń magika. Cichucki pokazał ogromny, teatralny warsztat, a oglądanie go cieszyło. Stworzył postać wyjątkową i ciekawą. Taką, za którą się nie przepada, bo irytuje chęcią posiadania. Ale równocześnie taką, która tym samym przyciąga i sprawia, że widz czeka, co się dalej wydarzy. Czy kiedyś za swoje skąpstwo Harpagon zostanie odpowiednio podsumowany. I czy zrozumie, że to nie skrzynka z pieniędzmi liczy się najbardziej.

Rewelacyjny jest też Michał Przestrzelski w roli Kleanta. Począwszy od peruki, która przywodzi na myśl pewną scenę z filmu „Sposób na blondynkę”, a skończywszy na nieco prześmiewczym akcencie i ruchach - które wyrażają niebywałą egzaltację. Chce się go na scenie więcej, chce się częściej. Aktorowi udało się stworzyć postać zabawną, ale nie przaśną. Taką, której się wierzy.

Trochę zbyt przerysowana wydała się z kolei postać Pani Claude kreowana przez Katarzynę Mikiewicz. Początkowo bawiła jej charakterystyczna czkawka, jednak później - nieco nużyła. Szkoda, że postać nie została nieco bardziej rozbudowana, bo aktorka ma wielki potencjał i aż prosiło się, by mogła zagrać więcej i pokazać co potrafi.

Ciekawe zabiegi artystyczne, które nadają tonu spektaklowi
Ciekawie wypadły też próby nadania muzycznego charakteru każdej z postaci. Patryk Ołdziejewski - Instrumentalista niejako śledził swoimi działaniami muzycznymi każdego z bohaterów. Nadawał charakter ich postaciom, co wypadało naprawdę ciekawie. Czasem tylko ktoś nie trafił odpowiednio krokiem w dźwięk, ale to można wybaczyć. Cały zabieg ciekawie dynamizował przebieg spektaklu. Dźwięki dopełniały sceny, będąc jakoby ich pełnoprawnym uczestnikiem.

Duży plus należy się również za kostiumy, nad którymi pracowała Anetta Piekarska-Man. Przyciągały wzrok, zachwycały detalami i krzyczały do widza kolorami. Świetnie zgrywały się z dość ascetyczną scenografią, która robiła im doskonałe tło - niczym na rewii mody.

Trochę zabrakło silnie zaznaczonego morału. Jednak to, że pieniądze szczęścia nie dają da się tutaj wyczuć. Podobnie jak to, że nadmierna do nich miłość potrafi człowieka zgubić. Tutaj jednak te zamiłowanie jest bardziej ośmieszone niż wypunktowane. Ale może właśnie tędy droga i taki powinien być kierunek - by ośmieszyć coś, co nie powinno mieć miejsca. Coś, co nie powinno kierować życiem ludzkim i go determinować.

Spektakl można oglądać na Scenie Dużej w Kinie Ton. Najbliższe terminy można znaleźć w repertuarze na stronie dramatyczny.pl

Tytuł oryginalny

Ostatnia premiera w Dramatycznym w tym sezonie. Na scenie Kina Ton można oglądać "Skąpca". Jest zabawnie i ciekawie

Źródło:

„Kurier Poranny”

Link do źródła

Autor:

Urszula Śleszyńska

Data publikacji oryginału:

15.05.2023