EN

31.03.2023, 10:49 Wersja do druku

1/2 Felliniego

„Strach i nędza 2022” Bartosza Szydłowskiego w reż. autora w Teatrze Łaźnia Nowa w Krakowie. Pisze Ludwika Gołaszewska-Siwiak z Nowej Siły Krytycznej.

fot. Klaudyna Schubert/mat. teatru

Wyobrażam sobie, że publiczność opuszczająca salę nowohuckiego teatru po obejrzeniu „Strachu i nędzy 2022” dzieli się na dwie grupy. Pierwsza w dziwnym zmieszaniu i konsternacji utyskuje na kondycję polskiego teatru. Druga natomiast gratuluje sama sobie kulturalnego obycia. Niezależnie od tego, co widzowie czują, ich osąd można sprowadzić do jednego mianownika: strach i nędza. Chociaż może pierwsza grupa odbiorców dodałaby jeszcze słowo degrengolada. Spektakl formalnie realizuje wszystko, co złego może się na scenie wydarzyć (no może nie przesadzajmy, na pewno teatr czymś nas jeszcze zaskoczy), ale mnie podoba się ten rodzaj artystycznego żartu.

Na przeszło godzinę wpadamy do głowy reżysera w kryzysie twórczym. Próby do przedstawienia już trwają, a on zupełnie nie wie do czego to wszystko zmierza. Co gorsza, otoczenie nie pomaga. Nie wiemy, co z tego, co widzimy jest grą, co prawdą, a co teatrem w teatrze. Kiedy właściwie spektakl się zaczął? Kto jest aktorem, a kto widzem? Czy to wszystko nie jest tylko rodzajem prowokacji, performance’u? Brak fabuły, dialogów, ale jest kamera, piosenka do mikrofonu, ekstatyczny taniec, mrugające światła i muzyka techno. Niemniej plwajmy na tę skorupę form i zstąpmy do głębi znaczeń!

Zanim to jednak nastąpi, trzeba odrobić lekcję z włoskiej kinematografii, bowiem Bartosz Szydłowski (scenarzysta i reżyser przedstawienia) postanowił przemówić do nas językiem Federica Felliniego i przenosi na grunt teatralny jego legendarny obraz „8 ½”. Z tą wiedzą przedstawienie nie jest już tylko współczesną paplaniną, ale pełnym intymności obnażeniem się twórców, dzielących się z nami tym, do czego przecież nie jest łatwo przyznać się nawet przed samym sobą, a co dopiero mówić o tym światu. Odsłania rodzaj życiowej porażki, miejsca, w którym się być nie chce, a kroku ani w jedną stronę, ani w drugą zrobić nie sposób. Błądzimy po meandrach myśli głównego bohatera (Michał Czachor), jak on łapiąc nitki wielu wątków, tylko po to, by po chwili znów je stracić. Odkrywamy bolesną prawdę o swojej małości i ograniczeniu, bo historia o artystycznej niemocy staje się pretekstem do opowieści o każdym z nas.

Otaczająca rzeczywistość wyskoczyła z utartych torów i wpadła w spiralę niekończących się kryzysów, podważających wszystko, co wydawało się być pewnikiem. Niemoc i niepewność, albo raczej strach i nędza, przenikają do naszego życia, także za sprawą mediów. Świat realizuje absurdalny scenariusz, ale trudno dostrzec w tej wizji głębszą myśl reżysera. Paradoksalnie spektakl niesie nutę nadziei. Zaprasza, by poczucie upadku na dno potraktować jako nowy ląd, który aż prosi by go eksplorować lub potraktować jako rampę do skoku ku nowemu doświadczeniu.

Przedstawienie nie jest dosłownym przeniesieniem filmu na deski teatru, ale czerpie z niego obficie. Poza zarysem fabularnym i dialogami, Szydłowski przejmuje fragmentaryczność i surrealistyczność narracji Felliniego. W filmie chaos porządkuje montaż. Prowadząca przez kolejne przestrzenie kamera pomaga widzom oddzielić to, co rzeczywiste od imaginacji. Natomiast w zamkniętej przestrzeni teatru przenikanie się ról bez zmiany otoczenia wprowadza nas w niekontrolowany chaos, a fragmentaryczne wypowiedzi komplikują narrację. Dowodem na brak reżyserskiej kontroli nie są wychodzący w trakcie spektaklu widzowie (chociaż kto wie, czy nie byli to statyści), czy skromne brawa. Jest nim jeden z końcowych monologów głównego bohatera, który wyjaśnia nam, co tak naprawdę tu się działo. Gdyby przedstawienie broniło się jako dzieło samo w sobie, bez patronatu Felliniego, gdyby chwyt niepowiązanych sekwencji zadziałał, nie byłoby to konieczne, czytałoby się sam. Tak nie jest i to słabość „Strachu i nędzy 2022”. W tę grę może grać tu tylko ten, kto zna zasady. Cała reszta może jedynie z niezrozumieniem przyglądać się.


***


„Strach i nędza 2022”

scenariusz i reżyseria: Bartosz Szydłowski

Teatr Łaźnia Nowa w Krakowie, premiera 30 września 2022

występują: Angelika Kurowska, Marta Zięba, Michał Czachor, Kazimierz Illukiewicz Andrzej Szeremeta oraz aktorzy-amatorzy: Maria Bareła, Barbara Dziedzic, Grażyna Ladra, Hanna Napora, Ewa Nowakowska-Włodek, Ewa Skolias, Włodzimierz Bareła, Sebastian Florek-Paszkowsk


***


Ludwika Gołaszewska-Siwiak – studentka II roku filologii rosyjskiej na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie. Absolwentka szkoły muzycznej I stopnia w Opolu (w klasie klarnetu) i krakowskiego Lart StudiO – Policealnego Studio Aktorskiego. Odbyła staż w Dzienniku Teatralnym. 

Źródło:

Materiał własny