"Kurt Gerron. Führer daje miasto Żydom" Jolanty Janiczak w reż. Wiktora Rubina z Teatru Śląskiego w Katowicach na 40. Warszawskich Spotkaniach Teatralnych. Pisze Rafał Turowski na swojej stronie.
Jak wygląda życie, gdy wiadomo, że za chwilę przyjdzie śmierć?
Gwiazda niemieckiego przedwojennego filmu, Kurt Gerron, osadzony w Theresienstadt, otrzymuje propozycję, powiedzmy – nie do odrzucenia, żeby nakręcić propagandowy film o modelowym żydowskim getcie, gdzie życie osadzonych prawie nie różni się od beztroski kuracjuszy w uzdrowisku. I jesteśmy świadkami powstawania tego „dzieła”, na zrealizowanie którego Gerron ma 11 dni. Plan zdjęciowy jest jak najprawdziwszy, są rekwizyty, nieznane kuchni obozowej jedzenie na stołach, są zatrudnieni przy produkcji przebywający w Terezinie artyści, statyści, aktorzy.
To będą wyjątkowe dni ich życia, kompletnie absurdalne – biorąc pod uwagę okoliczności i – dla wielu z nich – ostatnie, z czego doskonale zdają sobie sprawę. Zatem – jak wygląda życie, gdy wiadomo, że za chwilę przyjdzie śmierć?
Po zakończeniu zdjęć, Gerron wraz z innymi artystami, których zatrudnił do pracy nad tym filmem, został wysłany do Auschwitz i tam zamordowany. Film, który nakręcił, nigdy nie został dokończony i ocalał we fragmentach. Twórcy przyglądali się tej - ekstremalnej w swój upiorny sposób - sytuacji w Terezinie z dystansu, ja jako widz – też. Przeszedłem obok tego spektaklu doskonale obojętnie.