Miniony sezon teatralny obfitował w wydarzenia o charakterze artystycznym oraz środowiskowym (czy instytucjonalnym), w których jedni dopatrują się niepokojących sygnałów pogarszającej się kondycji polskiego teatru, podczas gdy drudzy biorą je za zwiastun ożywczych zmian. Anna Augustynowicz, Jacek Głomb, Natalia Korczakowska, Krystian Lupa, Weronika Szczawińska i Paweł Sztarbowski opowiadają w Znaku o oczekiwaniach i obawach dotyczących sceny tetaralnej w Polsce.
1. Do jakiej diagnozy stanu polskiej sceny teatralnej skłania Panią / Pana miniony sezon? 2. Jakie oczekiwania i obawy wiąże Pani / Pan z rozpoczynającym się sezonem teatralnym? ANNA AUGUSTYNOWICZ Podstawę teatru dramatycznego do niedawna stanowiła literatura domagająca się sceny. Zadaniem reżysera było odczytanie napięć wewnątrztekstowych i precyzyjne przełożenie ich poprzez aktorów na napięcia w przestrzeni sceny. Pozwalało to uzyskać skupienie widza i przeprowadzić go przez przedstawiany świat, nadając mu sens. Nieliczni posiedli dar przekraczania granic, które wyznaczała zapisana w tekście przestrzeń. Stawiano sobie pytanie: czy to jeszcze "interpretacja" utworu czy już "redakcja"? W procesie interpretacji intencja autora stawała się pretekstem do wypowiedzi własnej teatralnego twórcy. Równolegle z teatrem dramatycznym funkcjonował nurt teatru kontestującego literaturę, obecnie niezmiernie intensywny i nazywany teatrem postdramatycznym. Co