"Młody Stalin" w reż. Ondreja Spiśaka w Teatrze Dramatycznym w Warszawie. Pisze Przemysław Skrzydelski w Sieciach.
U Tadeusza Słobodzianka historia ma wymiar cykliczny. To nic odkrywczego, ale na styku dramatu i rzeczywistości przynosi fascynujące rezultaty. Można powiedzieć, że dla scenicznej materii to specyficzna formuła , która sprawdza się jak u Greków mit w ich klasycznej tragedii. Autor "Merlina" sięga do mikrowydarzeń, grzebie w nieznanych lokalnych opowieściach, w których prawda ustanawiana jest przez również lokalną świadomość. Czyli znów - jak u Greków. Mit rodzi się w konkretnym miejscu. Rodzi się też idea, religia lub w najgorszym przypadku ideologia. Symbolika daje o sobie znać już na początku opowieści. Niby tak bywa w literaturze często, jednak tym razem chodzi o trywialność, a zatem żałosny tragizm. Nieco a rebours, bo tragizm ten zakłada czapkę błazna - ludzie są śmieszni tym bardziej, im realniej myślą, że mogą kreować rzeczywistość. Katastrofa zaś wydarza się wówczas, gdy przekonają samych siebie, że wolno im decydować za innyc