Basia, Lilka, Antoś, Eryk, Tadeuszek. Kiedy wybuchło Powstanie, mieli osiem-dziewięć lat. Co by było, gdyby w ich życiu po lecie przyszła jesień? Takie pytanie zadała w Sali pod Liberatorem, mieszczącej się w Muzeum Powstania Warszawskiego, Agata Duda-Gracz. Tym razem to ona wyreżyserowała spektakl, który tradycyjnie ma premierę w MPW w rocznicę powstańczego zrywu. Scena, jak na tę niecodzienną przestrzeń (centralnym punktem i w tej części muzeum a samolotu Liberator skali 1:1) była tradycyjna. Widzowie naprzeciw aktorów: dorośli naprzeciw dzieci i ich dorosłych, niebyłych wcieleń. Spektakl rozpoczyna Pan Wojna (rewelacyjny Cezary Studniak), który - używając czerwonej, ręcznej syreny alarmowej - wytwarza dźwięk, który słyszymy każdego roku 1 sierpnia o 17.00. Duda-Gracz pokazuje, jak wojna ingerowała w biografie konkretnych ludzi, co im zabrała, czego nie pozwoliła przeżyć. Ilu imienin, zakochań i Gwiazdek. W radiowym wywiadzie powiedziała:
Źródło:
Materiał nadesłany
w SIECI