Scena Kameralna Teatru Polskiego: "Cocktail Party" Thomasa Stearnsa Eliota w przekład Wiesława Juszczaka. Reż. Maciej Prus. Scenografia Zofia de Ines. Premiera 10 kwietnia.
Gdybym nie znała poezji Eliota w polskim przekładzie, do głowy by mi nie przyszło podejrzewać, że "Cocktail Party" z 1949 roku napisał wierszem wielki poeta, laureat Nagrody Nobla. W spektaklu aktorzy mówią językiem wyzutym z wszelkiego blasku, melodii i rytmu, nieciekawym nawet jako proza. Konwersacja w angielskim salonie, gdzie rzecz się dzieje, przebiega raczej nudno i bez angielskiego dowcipu. Zaś czworokąt miłosny - mąż, żona, ta trzecia i ten trzeci - zawsze zdawałoby się ciekawy, tym razem jest mało podniecający. Problemy uczuciowe potraktował autor, a za nim reżyser Maciej Prus, nader poważnie. Chodziło o to, by bohaterowie osiągnęli życie w prawdzie. Ma się tak stać za sprawą trojga szlachetnych manipulatorów: wścibskięj starej Julii, psychiatry sir Henry'ego i eksperta od kolonii, Aleksandra. Psychiatra (Zbigniew Bielski), przeprowadza poważne rozmowy i proponuje kolejnym bohaterom sanatorium. Traci, jak w życiu, ta trzecia. Aleksander (L