EN

30.03.2006 Wersja do druku

Zwierzę teatralne

- W teatrze emocje obecne są co wieczór, wszystko musi stać się za każdym razem równocześnie i żaden trybik w maszynie nie może się zaciąć, i za każdym razem nie masz pewności, że maszyna zadziała, bo zwierzę teatralne żyje - mówi reżyser MAŁGORZATA SZUMOWSKA.

Moje pierwsze stracie z organizmem o nazwie TEATR nastąpiło dwa miesiące temu. Zakończyło się utratą 6 kilogramów wagi, bardzo wyraźnie pogłębioną bruzdą po prawej stronie ust, powrotem do nałogu nikotynowego, lekkim wieczornym alkoholizmem i bezustannym drżeniem nóg. Gdy przyjmowałam propozycję Krystyny Jandy wyreżyserowania w jej teatrze monodramu Kasi Figury, nawet przez myśl mi nie przeszło, że to orka znacznie gorsza niż film. Nic cięższego i bardziej wykańczającego niż cały ten filmowy kram być nie może. A jednak... Zwierzę teatralne atakuje znienacka. Nagle okazuje się, że ONO ŻYJE JAKIMŚ SWOIM ŻYCIEM i nic nie możesz z tym zrobić, nie da się nad nim zapanować, ujarzmić tak do końca, jak to możliwe jest w filmie. Przez pierwsze kilka dni nic nie wskazywało na to, że zwierzę zaatakuje, szło jak po maśle. Ot, czytanie tekstu, nadawanie sensów, całkiem przyjemna praca, wzajemne zrozumienie. Zwierzę teatralne drzemało, uśpione mi

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Zwierzę teatralne

Źródło:

Materiał nadesłany

Sukces nr 4

Autor:

Małgorzata Szumowska

Data:

30.03.2006