"Kopciuch" w reż. Willa Pomerantza w Teatrze Narodowym na scenie Teatru Małego w Warszawie. Pisze Tomasz Miłkowski w Trybunie.
"Po latach wrócił na polskie sceny w nieco zmodyfikowanej wersji Kopciuch Janusza Głowackiego. Przyjęty niegdyś jako alegoria Polski zniewolonej, triumfalnie obszedłszy potem sceny w Europie i Ameryce, wrócił jako sztuka o wolności i manipulacji, o granicach między zniewoleniem a buntem. Nie wrócił jednak zwycięsko. Spektakl reżyserowany przez importowanego z Ameryki reżysera Willa Pomerantza, okazał się duchowo martwy, wypalony od środka, pozbawiony gorączki emocjonalnej. A bez tego Kopciucha nie sposób pokazać wiarygodnie. Nie wystarczy wybudować na scenie kraty, aby widz w te kraty uwierzył. Wprawdzie kierownictwo domu poprawczego dla dziewcząt mogło przerażać: nieporadny i nieodpowiedzialny Dyrektor (przekonujący w tej roli Mirosław Konarowski) oraz nadto zaradny, groźny Zastępca, najwyraźniej związany z moherowymi beretami stronnictwa narodowo-katolickiego (świetny w tej roli Krzysztof Wakuliński), ale na tym lista zalet spektaklu niemal się w