Lipiec i sierpień błysnął niespodziewanie teatralnymi wydarzeniami. Całkowita odmienność poetyki, metody twórczej, środków wyrazu i wymowy prezentowanych dzieł, ożywiła spokojną, nudnawą atmosferę warszawskich widowni. Polemiczne, spontaniczne zainteresowanie towarzyszące tym przedstawieniom jest godnym zamknięciem ubiegłego, a równocześnie efektownym entrée w nowy sezon stolicy. Dla romantyzmu wstęp wzbroniony - wywiesił Szajna tabliczkę w Teatrze Polskim. Można by sądzić, że wziął na warsztat reżyserski nie tekst Goethego, ale raczej utwór Michel de Gheldorode, do którego dopasował ponurą fantastykę ludową, realistyczno-groteskowe deformacje postaci, inspirowane flamandzkim malarstwem. Między "Ślepcami" Breughla, barokową rozrzutnością i zagęszczeniem symboli, współczesnym okrucieństwem obnażonych, krwawych zwłok z prosektorium, suchą konkretnością konstrukcji, niby jakiegoś planetarium z metalu i migoczących reflektorów mie�
Tytuł oryginalny
ZRYWAJĄC
Źródło:
Materiał nadesłany
Tygodnik Powszechny nr 39