Dzięki Festiwalowi Sztuk Przyjemnych i Nieprzyjemnych łódzka publiczność miała okazję dokładniej zapoznać się z twórczością Krzysztofa Warlikowskiego, jednego z najważniejszych (a może najważniejszego) twórców polskiego teatru ostatnich lat - pisze Piotr Grobliński w portalu e-kalejdoskop.pl.
Pierwsze dni XXII edycji imprezy poświęcone były twórcy "(A)polonii" i "Francuzów" [na zdjęciu], a jego dzieło zostało pokazane w różnych aspektach. Spektakl na żywo ("Francuzi"), projekcja innego spektaklu ("Krum"), dyskusja międzynarodowego grona krytyków, wystawa, koncert muzyki Pawła Mykietyna (kompozytora związanego od lat z Warlikowskim) czy wreszcie znajdujące się w programie festiwalu przedstawienie Michała Borczucha, reżysera wystawiającego w prowadzonym przez Warlikowskiego Nowym Teatrze - wszystko to wzajemnie się uzupełniało i dopełniało. Dodatkową atrakcją była dla mnie możliwość obserwowania Warlikowskiego, na przykład gdy przysłuchiwał się z widowni dyskusji na temat swoich osiągnięć, pociągając co chwila monstrualnej grubości e-papierosa. Strój, gesty, mimika, nerwowe zacieranie rąk - w tym człowieku tkwi jakaś tajemnica. Czy potrafimy ją wyczytać z jego spektakli? Czy potrafią nam ją wyjaśnić specjaliści? Dyskusja o