"Dzień świra" w reż. Tomasza Mana w Teatrze Miejskim w Gdyni. Pisze Jarosław Zalesiński w Dzienniku Bałtyckim.
Na "Dniu świra" w gdyńskim Teatrze Miejskim można się dobrze zabawić. Trudniej o zamyślenie. Nie wiem, na ile reżyserujący sztukę Tomasz Man za punkt honoru przyjął odróżnienie się od filmowej wersji "Dnia świra". Ale że stworzył dzieło gatunkowo inne to rzecz pewna. Gdyby upierać się przy filmowych skojarzeniach, na myśl przychodziłyby raczej telewizyjne filmy grupy Monty Pythona. Równie wiele tu groteski i przerysowań, choć oczywiście podlanych polskim sosem. Prawda - sztuka Marka Koterskiego do takich groteskowych przerysowań sama prowokuje. Jej bohater jest co tu gadać, wyraźnie szurnięty, a świat pokazywany jego oczami mocno odchyla się od pionu. Nie można jednak pokazując jego świat, samemu dać się zwariować. Nie można z jednego zasadniczego powodu. Sztuka Koterskiego jest jednak komedio-dramatem. W tym świecie absurdu, głupoty i chamstwa wegetuje człowiek, którego ludzka i inteligencka wrażliwość cierpi prawdziwe męki. Gdy nie ma