Teatr Polski jest dziś skarbem Wrocławia i regionu. Taką renomę buduje się latami, a zniszczyć ją można jednym nieodpowiedzialnym ruchem. Nie można na to pozwolić - pisze Magda Piekarska w Gazecie Wyborczej - Wrocław.
Powinni pamiętać o tym przedstawiciele urzędu marszałkowskiego, którzy o losie Polskiego zdecydują. Na razie władze województwa w sprawie wyboru dyrektora ewidentnie się łamią. Informacji o konkursie, który miał zostać ogłoszony do końca lutego, nie ma, i przynajmniej przez dwa tygodnie nie będzie. W tym czasie odpowiedzialny za kulturę wicemarszałek Tadeusz Samborski z PSL chce do tej idei przekonać resztę członków zarządu województwa. Czy mu się uda? Nie wiadomo. Najważniejsze jednak, by przy okazji podejmowania decyzji o przyszłości Teatru Polskiego nie zniszczyć jego pozycji. Po dziesięciu latach rządów Krzysztofa Mieszkowskiego wrocławska scena trafiła do pierwszej teatralnej ligi, nie tylko krajowej, ale europejskiej. Dowodem jest choćby pokaz "Wycinki" na otwarcie festiwalu w Awinionie - taki honor po raz pierwszy w historii stał się udziałem polskiej sceny. Z kolei po ostatnim czternastogodzinnym maratonie Mickiewiczowskich "Dziadów" w