"Szajba" Małgorzaty Sikorskiej-Miszczuk w reż. Marcina Libera w Teatrze im. Fredry w Gnieźnie. Pisze Iwona Torbicka w portalu kulturaupodstaw.pl.
Znokautowani absurdem wokół nas, nie śmiejemy się już z żartów, które z surrealistycznych stały się dotkliwie realne. Nie bawi nas rzeczywistość wymyślona ku naszej uciesze, bo nie jest już wymyślona. Tego szukania "utraconej radości" nie przebaczę ci Polsko. Rewelacyjna "Szajba" w gnieźnieńskim teatrze z czarnej komedii zamieniła się w gorzki dramat. Kiedy Małgorzata Sikorska-Miszczuk wydała "Szajbę" był 2006 rok, w Polsce rządził PiS wespół z Samoobroną i Ligą Polskich Rodzin. Najpierw przecieraliśmy oczy ze zdumienia, potem się wkurzaliśmy, obserwując działania Leppera, czy posunięcia Giertycha (pamiętacie listę lektur szkolnych, z której wypadł m.in. Gombrowicz, Kafka, Conrad i Dostojewski?). Potem zaczęła zalewać nas krew, ukrwiła nam mózgi na tyle dobrze, że poczuliśmy się silni. Pokazaliśmy tę siłę w wyborach parlamentarnych w 2007 roku, wybraliśmy nowy rząd tzw. Pierwszy Rząd Tuska. Byliśmy ufni i pełni nadziei. Kiedy