- Robię spektakl na podstawie książki science fiction, ale moje inspiracje były znacznie szersze. To nie ma być sztuka o wymyślonych ludziach w wymyślonym świecie. Chcę opowiadać o teraźniejszych problemach, z którymi zmagają się postaci z krwi i kości. Dlatego użycie science fiction ma tylko za zadanie wyostrzyć rzeczywistość i postawić bohaterów w granicznej sytuacji - mówi JAKUB ROSZKOWSKI przed premierą "Stalkera" w Teatrze Wybrzeże w Gdańsku.
Z Jakubem Roszkowskim [na zdjęciu], reżyserem spektaklu "Stalker" rozmawia Martyna Wielewska: W Teatrze Wybrzeże debiutuje Pan jako reżyser. Czym różni się praca reżysera od dotychczasowej Pańskiej pracy dramaturga? - Reżyserii uczyłem się w szkole teatralnej, więc nie jest to dla mnie zupełnie nowe doświadczenie. Ale teraz zmieniła się oczywiście moja rola: jako dramaturg obserwuję i doradzam, pracuję nad tekstem, adaptuję na przykład książki na scenariusze teatralne, jestem na próbach poświęconych analizom tekstu, omawiam z reżyserem już naszkicowane przez niego sceny. Teraz znajduję się na pierwszej linii frontu i ostatecznie to ja podejmuję wszystkie decyzje. Co ciekawe, ludzie zazwyczaj nie wiedzą, co dramaturg robi w teatrze - a nagle sam czuję, że ktoś taki bardzo by mi się przydał. Czuję też większą odpowiedzialność, bo podpisuję spektakl własnym nazwiskiem, to mnie będą przede wszystkim oceniać. Wielkie ryzyko i wielkie wy