Telewizja publiczna to nie PGR, uprawiać ziemniaki każdy może, znacznie trudniej jest znaleźć stację gotową nadawać programy realizowane dotychczas przez TVP i pisze Dorota Macieja w Gazecie Wyborczej.
Janusz A. Majcherek w tekście "Telemrzonki" ("Gazeta Wyborcza", 17 lipca) porównuje artystów i twórców występujących w obronie telewizji publicznej do pracowników PGR, którzy uważali, że te gospodarstwa muszą istnieć, by im dawać utrzymanie. PGR-y jak wiadomo zlikwidowano, i - według prof. Majcherka - jest cudownie, żywności w sklepach pod dostatkiem. Można zadać pytanie o koszty społeczne likwidacji PGR-ów, które dotykają już następne pokolenie, ale nie o pegeerach mowa. Telewizja publiczna to nie PGR, uprawiać ziemniaki każdy może, znacznie trudniej jest znaleźć stację gotową nadawać programy realizowane dotychczas przez TVP. Prof. Majcherek twierdzi: "Artyści i twórcy żądając przywrócenia powszechnego abonamentu są na bakier z realiami. Obywatele nie chcą i nie będą dopłacać do tego, co od stacji komercyjnych otrzymują za darmo". Niestety, to Majcherek jest na bakier z realiami. Próżno szukać w telewizjach komercyjnych wielu p