"Don Juan" w reż. Marcina Jarnuszkiewicza w Teatrze Nowym w Łodzi. Pisze Leszek Karczewski w Gazecie Wyborczej - Łódź.
"Dun Juan" w Teatrze Nowym to skandaliczny przykład lekceważenia władz intelektualnych. Tak widza, jak i autora Spektakl w reżyserii Marcina Jarnuszkiewicza ocala jedną - za to podstawową - cechę Molierowskiego pierwowzoru: znużenie. I koniec. Don Juan w Nowym nie uwodzi ni obdarza damy pocałunkami, a subretki - uszczypnięciami w zadki. Nie robi już nic. Jerzy Zelnik gra postać obolałą fizycznie, wyczerpaną cieleśnie, niepewnie wspartą na chwiejnej lasce. Jego Don Juan wydaje się starszy od własnego ojca (Wojciech Droszczyński). Raz po raz stukocąc, dowleka się do wnęki w ścianie, która jest jego łożem, i znika w nim z jękiem boleści. Sygnałem, że to arystokrata estetów, jest jego nikłe zainteresowanie malarstwem abstrakcyjnym. Porzucone obok blejtramy, na których czasem postawi znak czarną farbą, wskazują wszak na materialność, zmysłowość. Reżyser z widzów także czyni donjuanów i każe kontemplować niekończące się pasmo symbol