"Zszywanie" w reż. Małgorzaty Bogajewskiej w Teatrze im. Jaracza w Łodzi. Pisze Jacek Wakar w Dzienniku.
Wszystkich, którzy po "Zszywaniu" w łódzkim Teatrze Jaracza spodziewali się skandalu, spotka zawód. Owszem, aktorzy bluzgają kubłami, imitują kopulację, zrzucają ciuchy, ale daje to całość banalnie przewidywalną. A chwilami żałosną. "Zszywaniu" Anthony'ego Neilsona towarzyszą na polskim gruncie zgoła niezdrowe emocje. Wszystko przez sytuację sprzed lat kilku, kiedy to średnie sztuczydło wyreżyserowała w warszawskich Rozmaitościach Anna Augustynowicz. Nie wycięła szkockiemu dramaturgowi ani słowa i po premierze rozgorzała awantura. Po interwencji radnych rzecz ocenzurowano, najbardziej szokujące frazy zastępując dźwięcznym "tra ta ta". Nie byłem fanem tamtej inscenizacji, ale nie mogłem odmówić jej formalnej ostrości i ostrego chwilami aktorstwa. Czyli dokładnie tego, czego brakuje przedstawieniu Małgorzaty Bogajewskiej w łódzkim Teatrze Jaracza. Młoda inscenizatorka wykreśliła z tekstu część kontrowersyjnych kawałków, ale naw