WITKACY nazwał "Szewców" sztuką naukową. Nie od dziś wiadomo, że nauka rzadko bywa oderwana od innych dziedzin ludzkiej działalności. Nauka potrafi być, jak to się mówi, tendencyjna. Być może dlatego "Szewcy" należą do tych sztuk, których premiery odbywają się niesłychanie rzadko, na które się czeka raz dłużej, raz krócej. Ostatnio - o ile sobie przypominam - mogliśmy oglądać "Szewców" we wrocławskim Kalamburze w roku 1957. Bywalcy twierdzą, że sam Witkacy nie powstydziłby się tamtego przedstawienia, bo ponoć była to forma czysta, a jednak pełna treści. Ci sami bywalcy kręcą nosami na przedstawienie w Ateneum, że jakoby nie tak ostre, krótko mówiąc, coś jakby znacznie gorzej napisane. A jednak wszystko wskazuje na to, że autor jest ten sam i sztuka ta sama, tylko czasy się chyba zmieniły. Mimo to warszawska publiczność śledzi akcję "Szewców" w napięciu dawno nie widywanym na teatralnej widowni. Wyczuwa się jakiś przepotężny g�
Tytuł oryginalny
Znowu "szewcy"
Źródło:
Materiał nadesłany
Sztandar Młodych nr 196