- Moskwa jest dużo większym miastem niż Warszawa. W kulturze dzieje się na pewno więcej. Kiedy jestem tam, mam poczucie metropolii. W Warszawie tego nie czuję. Rosjanie pozwalają sobie - mówię o środowisku kulturalnym - na większe poszukiwania w ramach swojej tożsamości - KAROLINA GRUSZKA w rozmowie z Anną Serdiukow.
W podróży. Pomiędzy dwoma domami, jednym w Polsce, drugim w Rosji. Pracuje w kraju i za granicą, w kinie i w teatrze. Imponuje artystycznymi wyborami, konsekwentnie kroczy drogą, którą obrała. Nie ściga się, nie bywa. Bo najbardziej intrygująca jest ta harmonia, którą się osiąga, będąc w tym właściwym miejscu, a jednocześnie gdzieś pomiędzy, cały czas poszukując. I choć to zdanie nie padło, przynajmniej nie wprost, to najpełniej oddaje wrażenie, jakie robi Karolina Gruszka Anna Serdiukow: Film "Źywie Biełaruś!" oglądałam razem z Białorusinami. Powiedzieli, że mówi pani pięknie w ich ojczystym języku, ze wspaniałym rosyjskim akcentem. Karolina Gruszka: No właśnie. Ja nie mówię po białorusku, nauczyłam się go na potrzeby filmu. Było to o tyle trudne, że znam polski i rosyjski bardzo dobrze, a ten białoruski plasował się gdzieś pośrodku. Mieszały mi się końcówki, nie wszystkie niuanse były dla mnie jasne. Mam nadzieję, że Biał