>>> W Teatrze Dramatycznym oglądam z kolei "Hadriana VII" Petera Luke w reżyserii Bratkowskiego. Tu uderzają chwyty przypominające kino bardzo wczesnego okresu: bogate wykorzystywanie możliwości technicznych sztuki, techniki w sztuce. Bratkowski chętnie "diafragmuje". Kończy się scena w skromnym pokoiku Rolfe'a. Ten były kleryk chce zostać papieżem. Wyobraża sobie, że nim został. I oto rozstępują się ściany, rozwierają się jak przesłona w aparacie fotograficznym, scena olbrzymieje, zamienia się w pałac papieski. Dawniej zmiany miejsca w teatrze odbywały się za opuszczoną kurtyną, później za zasłoną z mroku, teraz teatr bezwstydnie obnaża swoją maszynerię. Ma to jednak konsekwencje. Balazs o diafragmowaniu tak mówi: "Kamera może nie tylko fotografować (...) Sięgając do pomocy własnej techniki, uniezależnia się od wszelkich obiektów i jakby samą siebie rzutuje na ekran. Te efekty to najbardziej pierwotna i subiektywna liryka kamery (
Źródło:
Materiał nadesłany
Film nr 5