"Historia znikania" Krzysztofa Popiołka w reż. autora w Teatrze Lalki i Aktora "Kubuś" w Kielcach. Pisze Anna Wakulik, członkini Komisji Artystycznej XXIII Ogólnopolskiego Konkursu na Wystawienie Polskiej Sztuki Współczesnej.
Kto widział miniserial HBO "Olive Kitteridge", wie, jak pięknie można dorosłym pokazać melancholię. Jest wietrznie, i chłodno, i pięknie, a każdy z mieszkańców miasteczka w Nowej Anglii rozważa od czasu do czasu, czy nie lepiej byłoby nie być. Jeśli jest serial o smutku, o tym czymś, co niektórym ludziom nieustannie barwi życie, o utracie, która przychodzi z każdym wyborem, to jest to właśnie on. A w kieleckim Teatrze "Kubuś" byłam na przedstawieniu o utracie - dla dzieci. To wcale nie jest oczywiste. Napisana (i wyreżyserowana) przez Krzysztofa Popiołka sztuka to opowieść z gatunku smutnych, z gatunku "nie-komiks", "nie: riposta goni ripostę", "nie-kreskówka". Nie ma kaczuszek i nie ma piesków, nie ma lasu i nie ma ożywionych przedmiotów. Jest chłopiec, jego mama i brak taty. Zaczyna się piękną animacją autorstwa Anny Wołoszczuk-Banasiak o dziewczynce, która nie mogła urosnąć, choć wokół niej rosło wszystko - miasto, domy, ludzie. A�