EN

6.12.2011 Wersja do druku

Znani i lubiani przez władzę

Kiedyś artystom chodziło o rząd dusz. Dziś dusze na listach Platformy bywają martwe. Pozostały zatem rząd, który dotuje wybranych artystów, i samorządy łożące fundusze na słusznych celebrytów. Smutne, jak wielu z nich daje się przekupić za te marne, w porównaniu z szacunkiem odbiorców, grosze - pisze Krzysztof Feusette w UWAŻAM RZE.

W krajach, w których za samo użycie słowa "demokracja" idzie się do więzienia albo dostaje kulkę w łeb, to zjawisko normalne. Artyści, ludzie kultury i przedstawiciele szeroko rozumianego środowiska celebrytów nie mają wyboru: albo będą wychwalać władzę i jej światłe decyzje, albo - w najlepszym razie - zostaną zmuszeni, by z artysty plastyka przebranżowić się w malarza kominów, a z kompozytora w dostawcę kompostu. W świecie zachodnim artysta ma więcej wolności - popiera władzę, jeśli chce lub wie, że przyniesie mu to uznanie odbiorców, jak było choćby w przypadku komitetu poparcia Baracka Obamy, do którego zapisali się znani reżyserzy, aktorzy i piosenkarze. W Polsce zjawisko to przybrało rozmiary monstrualne. Tuż przed wyborami jeden z naszych najsłynniejszych lekkoatletów - chodziarz (słowo to niestety nabiera w tym przypadku podwójnego znaczenia) Robert Korzeniowski - mizdrzy się do premiera bardziej niż kiedyś, w studiu telewizyjnym

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Znani i lubiani przez władzę

Źródło:

Materiał nadesłany

UWAŻAM RZE nr 44/05.11

Autor:

Krzysztof Feusette

Data:

06.12.2011