Chwalę Jerzego Wróblewskiego, który sztuką Tadeusza Peipera odgrzebał, z kurzu otrzepał i teatrowi zaproponował. Chwalę także, teatr, który propozycją przyjął i zrealizował. "Skoro go nie ma" kojarzy mi się (przede wszystkim w realizacji, bo tekstu autorskiego niestety nie znam) z Witkacym. Naturalnie skojarzeniem zupełnie elementarnym są "Szewcy", ale przecież istnieją także (przy wszystkich dość zasadniczych, podstawowych różnicach) pewne podobieństwa w metodzie twórczej, w spojrzeniu na świat i na teatr. Bogata w zaskakująco różnorodne treści jest ta sztuka Peipera. W pierwszej, zewnętrznej, warstwie jest komedią polityczną z sympatią i aprobatą, choć także niejakim dystansem, traktującą zrewoltowanych robotników. Równocześnie jednak nie mniej drapieżnie "obśmiewa" wymodelowanego w manierze XIX-wiecznego "zawodowego rewolucjonisty" Przywa (Przywódcę). Może to być także komedia o wahającym się ciągle inteligencie. Wiele kwestii
Tytuł oryginalny
Znalezisko z XX wieku
Źródło:
Materiał nadesłany
Słowo Polskie Nr 131