[brak daty] Mniej więcej w połowie XIX stulecia, choć miał tak wybitne przedstawicielki jak Maria Taglioni, Fanny Eissler i Carlotta Grisi - balet zaczął przeżywać się, kostnieć i tracić zwolenników. Winę ponosiła muzyka. Baletmistrzom zdawało się, że muzyka jest drugoplanowym dodatkiem do tańca, a kompozytorzy zgadzali się, niestety, z tą opinią. W rezultacie pisano celowo muzykę baletową taką, żeby była jak najmniej samoistnym dziełem sztuki, żeby stanowiła tylko podkład rytmiczny do tańca, żeby - jak mówiono - nie "przeszkadzała" ludziom w oglądaniu baletów. Skutek był łatwy do przewidzenia: muzyka baletowa jęła ludzi nudzić i odrzucać od widowisk tego typu, czemu nie mogły zapobiec coraz bardziej karkołomne popisy techniczne tancerzy. Ten kryzys baletu klasycznego może doprowadziłby do jego zaniku na scenach operowych, gdyby nie dwaj kompozytorzy, którzy nadali mu świeże życie. Pierwszy - Francuz - nazywał się Leo Delibes (1
Źródło:
Materiał nadesłany
"Świat"