EN

10.10.2005 Wersja do druku

Znakomita inscenizacja "My Fair Lady". Namiętność panny Elizy

Od czasu "Skrzypka na dachu" sprzed 14 lat we wrocławskim teatrze muzycznym nie było spektaklu tak ewidentnie skazanego na sukces

Dla tych, którzy do repertuarowego i stylistycznego wizerunku zreformowanego Capitolu mają zastrzeżenia, ważna jest informacja, że "My Fair Lady" Anny Kękuś to w dalszym ciągu "stary, dobry musical" z popisowymi numerami wokalnymi i tanecznymi, klarownie poprowadzoną fabułą i popisowo zrealizowany przez wszystkich biorących w nim udział artystów. Jest tu też pointa, którą można czytać jako konwencjonalny happy end, a można też - i tu leży, jak sądzę, istota zamiaru reżyserki - potraktować jako ostateczne wzięcie w nawias wszystkiego, cośmy właśnie zobaczyli. Wybór opcji należy wyłącznie do widza, różnie przecież usposobionego, raz rozrywkowo, raz analitycznie, i to też jest siłą tego spektaklu, lekkiego i pogodnego, podszytego jednak kobiecą mądrością oraz... po babsku przewrotnego. Rzecz jest znana. Egocentryczny, mało czarujący, za to sławny i bogaty językoznawca Higgins (doskonały Konrad Imiela) zakłada się z kolegą po fachu

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Znakomita inscenizacja "My Fair Lady". Namiętność panny Elizy

Źródło:

Materiał nadesłany

Gazeta Wyborcza - Wrocław nr 236

Autor:

Adam Domagała

Data:

10.10.2005

Realizacje repertuarowe