We wrześniu ub. r. warszawski Teatr Dramatyczny dał na małej scenie premierę sztuki Stanisława Grochowiaka "Okapi". Ładny ukłon w stronę cieniów zmarłego przed dziesięciu laty poety. Dzieło nie należy wprawdzie ani do najwybitniejszych w dorobku tego teatru, ani też najlepszych w dramaturgicznej spuściźnie pisarza. Pamiętam dobrze, z jak chłodnymi uczuciami witałem jego prapremierę przed dwunastu laty w Teatrze Kameralnym. Pisałem wówczas: "Sztuka Grochowiaka, podobnie jak tytułowe stworzenie, jest mieszaniną cech bardzo różnych, rozmaitych pomysłów, odległych estetyk. Trochę w niej z Witkacego i trochę z "Balkonu" Geneta, nieco z pryncypialnych dialogów bohaterów Kruczkowskiego, jakieś wspomnienia "Króla IV-go". Słowem mieszanina cech żyrafy, zebry i jelenia... Mieszanina tak dokładna, że w końcu trudno się w tym wszystkim rozebrać, nie bardzo wiadomo, co autor właściwie miał na myśli, co ma być wprost, a co pod
Źródło:
Materiał nadesłany
Zdanie nr 2