"Zmierzch bogów" w reż. Hansa-Petera Lehmanna w Operze Wrocławskiej. Pisze Bronisław Tumiłowicz w Przeglądzie.
Z wystawieniem czwartej części tetralogii "Pierścień Nibelunga" Opera Wrocławska wpisuje się do historii światowej kultury muzycznej. Ma bowiem w swym repertuarze monumentalny cykl przedstawień (w sumie 16 godzin muzyki) składających się na najpotężniejsze dzieło operowe XIX w., które jest ukoronowaniem myśli Ryszarda Wagnera o teatrze totalnym. Tego typu przedsięwzięcie udało się , w Polsce dopiero po raz drugi. Wcześniej, w 1989 r. wyczynu tego dokonał Robert Satanowski w Teatrze Wielkim w Warszawie. Inscenizacja wrocławska jest jeszcze potężniejsza od warszawskiej, rozgrywa się bowiem w ogromnym gmachu Hali Ludowej (największa kopuła od czasów starożytnego Panteonu, zbudowana w latach 1911-1913), choć jej przesłanie wypadło mniej uniwersalnie, a bardziej germańsko. Dyrektor Ewie Michnik, która przygotowała muzycznie i organizacyjnie ten cykl, należy się stopień generała, jaki przed laty otrzymał Robert Satanowski. Na wyróżnienie zasług