Był czas, kiedy opery i dramaty muzyczne Ryszarda Wagnera obwoływano najwspanialszymi wzlotami ludzkiego ducha w dziedzinie sztuki, a samego ich twórcę - wielkim rewolucjonistą i prawodawcą owej dziedziny; kulturalna Europa zaś dzieliła się na rzeszę jego zagorzałych wielbicieli i równie zawziętych przeciwników staczających zacięte walki słowem i piórem. Warto przypomnieć, że to Polska była podówczas krajem, gdzie sceniczne dzieła mistrza z Bayreuth - poza niemieckim obszarem językowym - cieszyły się bodaj największym powodzeniem. Bo też znajdowały tu szczególnie piękny kształt artystyczny przy udziale śpiewaków najwyższej światowej miary (jako że i takimi mogliśmy kiedyś się chlubić). Ale to wszystko było ongiś: mniej więcej w ostatniej ćwierci XIX i pierwszej XX stulecia. Później nadeszły czasy inne - kiedy wielu "znawców" uznało, że muzyka Wagnera jest już przestarzała, zaś treść jego dzieł zup
Tytuł oryginalny
Zmierzch (bogów) i renesans (Wagnera)
Źródło:
Materiał nadesłany
Trybuna nr 151