Z kompozytorem Zbigniewem RUDZIŃSKIM rozmawia Adam Furyk Dlaczego drugą operę napisał Pan dopiero w 20 lat po "Manekinach"? - Dlatego, że dopiero teraz dostałem zamówienie na jej napisanie. To zupełnie naturalne, bo kiedy pisze się muzykę, robi się to dla kogoś. Jeśli nikt nie chce opery, to po co ją tworzyć? Żeby leżała pod łóżkiem? Muzyka tym różni się od literatury czy malarstwa, że trzeba ją wykonać. Tom poezji można kupić i przeczytać samemu, obraz można w każdej chwili zobaczyć w muzeum, a muzyka, jeśli nie jest grana, jest martwa. Dlatego zamówienie jest najlepszą inspiracją do napisania utworu. Kiedy pierwszy raz zetknął się Pan z dramatem Sofoklesa? - Na pewno bardzo dawno temu. Lubię wracać do swych dawnych lektur, czasami przypadkowo sięgam do biblioteki, wyjmuję coś i czytam. Tak było z Sofoklesem. Naturalnie, kiedy musiałem zrealizować zamówienie, zacząłem go studiować, przeczytałem wszystkie tłumaczen
Tytuł oryginalny
Zmienione akcenty
Źródło:
Materiał nadesłany
Słowo Polskie nr 32